Pod koniec listopada 1995 roku wpadłem do mojego kolegi, Marcina, żeby pouczyć się do sesji zimowej. Wpadłem do jego pokoju, gdzie Marcin trzymał na kolanach dziwny blat. Zapytałem co to jest, a on odpowiedział "To jest snowboard i to jest nasza przyszłość". Do dziś pamiętam tę deskę - było to czarno-żółte F2 na twarde wiązania. I to był właśnie początek tego wszystkiego.
Pierwsze swoje kroki stawiałem na Hali Szrenickiej, dokąd pojechałem się rozjeździć przed obozem narciarskim z AWF. Na desce jeździłem wtedy, gdy wyciągi były już pozamykane, a deska nie była okupowana przez resztę osób (w ciągu dnia dosłownie stała do niej kolejka...). Nie miałem wtedy jakichś specjalnych ciuchów, jeździłem w lekko wodoodpornych dresach. Buty oczywiście były zwykłe narciarskie. Chociaż nie miałem swojego sprzętu, to tydzień później potrafiłem już nieźle na niej wymiatać. Wtedy bycie "tym jeżdżącym" wśród innych dodawało dużo punktów w życiu towarzyskim. Po obozie oczywiście stałem się właścicielem swojej pierwszej deski i udało się zaliczyć jeszcze dwa dłuższe wyjazdy w góry.
Rok później zdarzyło się tak, że jako kierowca dorabiałem u przedstawiciela Nidecker jeżdżąc z towarem do fabryki. Mój przyszły wspólnik, czyli Marcin, rozpoczął działalność na giełdzie narciarskiej, gdzie chwilami również byłem zatrudniony jako sprzedawca. Z czasem zaczęliśmy sprzedawać deski wśród znajomych, a później na giełdzie. Kręciło się to na tyle dobrze, że w następnym roku otworzyliśmy własny sklep o powierzchni 20m2, który mieścił się przy ul. Puławskiej 101 w Warszawie. Wtedy też powstała spółka z Marcinem. Ponieważ godziliśmy to wszystko z końcówką studiów, to początkowo nie prowadziliśmy żadnej działalności latem.
Dość szybko przesiadłem się też na miękką deskę, gdyż jako akrobata od początku miałem dryg do lotów przez "głowę". Pewnie byłem jedną z pierwszych osób w Polsce, które robiły podwójne salta. Nie ma co ukrywać, że było to za mało, aby podbić freestylowy świat. Niemniej jednak, wiele osób z Bielska i Zakopanego na pewno pamięta moje loty i nie zawsze udane lądowania. Z czasem zapałałem większą miłością do Boardercrossu (Snowcrossu obecnie). Startowałem we wszystkich zawodach w Polsce i niedaleko za naszą granicą. Adrenalina był przednia.
W 1999 roku przenieśliśmy nasz sklep do lokalu przy Al. Niepodległości 111, tak zwanego sklepu na pięterku. W tym miejscu byliśmy ponad dekadę. W 2002 roku uruchomiliśmy też nasz sklep internetowy snowboardshop.pl i jako jedna z pierwszych firm obsługiwaliśmy płatności przez internet.
W 2010 roku wzbogaciliśmy naszą ofertę o wyjazdy snowboardowe. Rok później, w wyniku nieudanego sezonu, ze spółki odchodzi Marcin. Ja zostaję ze sklepem, a on z nowym wspólnikiem zaczynają rozwijać działalność turystyczną pod nazwą Zerogravity.
W 2012 roku sklep przenosimy do obecnego miejsca czyli na Al. Niepodległości 119. Zajawka na snowboard nie przemija, choć obecnie jest ona nakierowana na poszukiwanie świeżego puchu, zakładanie śladu i przekazanie zajawki snowboardowej dzieciom.
Czy jest rzecz na którą cały czas czekacie i na samą myśl czujecie dreszczyk emocji?
Czy coś sprawia, że odkrywacie w sobie na nowo dziecko, ale w takiej dojrzałej wersji?
Dla nas są to właśnie snowboard i rowery, w których od wielu lat jesteśmy zakochani. Właściwie ten miesiąc miodowy nigdy się nie kończy. Z tej pasji i właściwie sposobu na życie, stworzyliśmy dla Was miejsce, które tętni obiema tymi rzeczami. Dlatego też naszą misją jest dostarczyć Ci sprzęt sportowy, który umożliwi czerpanie radości z jazdy, czy to po śniegu, czy też na 2 kołach.
Sprzedajemy to, co sami chcielibyśmy używać i niejednokrotnie sami używamy, dlatego też jesteśmy Twoimi doradcami i przewodnikami na tej, niekiedy, krętej ścieżce do wyboru swojego sprzętu. Z naszego zamiłowania wynika to, że posiadana przez nas wiedza daleko przekracza to, co znajdziesz w katalogach.
Co roku podnosimy nasze kwalifikacje i poświęcamy czas, byś odwiedzając nasz sklep poczuł, że otaczają Cię ludzie, którzy latem żyją rowerami, a zimą snowboardem.
Naszą przygodę z rowerami zaczęliśmy ponad 20 lat temu od marki Wheeler. Był to kwiecień 1999. Załapaliśmy się wtedy na końcówkę boom'u rowerowego. Był to okres, w którym wystarczyło mieć dobry produkt w dobrej cenie - to zapewniało więcej niż dobry efekt.
Z czasem związaliśmy się z marką Trek oraz Gary Fisher. W naszej ofercie mieliśmy też inne marki, ale były to zazwyczaj krótkie epizody. Sprzedawaliśmy rowery marki Kona, Romet, Kross. Jednak największy sukces odnieśliśmy z marką Trek. Nałożyło się to ze zmianami w podejściu do sprzedaży w tej firmie oraz zmianą zasad dystrybucji. Finalnie przyczyniło się to do naszego rozwoju, nie tylko jako sprzedawców, ale także odmieniło podejście do biznesu rowerowego. Za to jesteśmy niezwykle wdzięczni.
W 2012 roku powołaliśmy drużynę rowerową MTB, nasi zawodnicy są widoczni na Mazowszu i niedalekich Kielcach. Przez nasze szeregi przewinęło się już kilkadziesiąt osób. W 2017 roku aktywnie zaczęliśmy wspierać także grupę szosową, która obecnie ewoluowała do powstania niezależnego bytu, jakim jest Przestrzeń kolarska Na Osi. Żyjemy rowerami na co dzień. Eksplorujemy dalsze miejscówki, których w ostatnim czasie jest coraz więcej.
Ostatnio przeżywamy na nowo fascynacje rowerami enduro. Prawdopodobnie w żadnym innym sklepie na Mazowszu nie ma tylu osób, które latają na skoczniach jakby mieszkali w górach 😊. W trudnych czasach, jakie są obecnie, rowery dają nam nie tylko radość i satysfakcję, ale także nadzieję na lepsze jutro.
Od 2016 roku posiadamy certyfikat autoryzowanego serwisu Shimano. Spełniamy wyśrubowane wymagania i dokładamy wszelkich starań, aby nasi mechanicy podnosili swoje kwalifikacje. Jesteśmy też autoryzowanym serwisem Bosch, gdyż od jakiegoś czasu rozwijamy segment rowerów elektrycznych w naszym sklepie i wierzymy w jego dynamiczny rozwój w najbliższych latach.
Choć nie serwujemy kawy, zawsze znajdziemy czas, by porozmawiać o miejscówkach i rowerach, więc jeżeli jesteś przejazdem lub masz niedaleko, wpadnij do nas na pogawędkę!